Wiersze satyryczne – Afrykańskie marzenie
Słoń żyrafie raz wpadł w oko
On mym mężem będzie! – spoko!
Jest przystojny i szarmancki
Przy tym silny, elegancki
Zawsze kąpie się wieczorem
Raczej nie jest domatorem
Żyje w stadzie, dominuje
Jak mu nikt nie podskakuje
Lubi się obsypać piaskiem
Skóra mu twardnieje z trzaskiem
Gdy niebezpieczeństwo widzi
Nagle milknie, czy się wstydzi?
Tylko, czy on mnie pokocha
Przecież strzelam czasem focha
Wszak dziewczynką jestem dużą
Chciałabym by przyszedł z różą!